poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 1

Podnoszę powoli głowę patrząc na budzik, który dzwoni by mnie zbudzić. Niestety mu się udało. Jest 6:50. Świetnie. Trzeba wstawać. Po chwili sobie przypominam, że dziś się zaczyna pierwszy dzień wakacji i nie idę już do szkoły. Zapomniałam wczoraj wyłączyć budzik. Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę całą noc czytała książek. Wczorajszej nocy to mi się nie udało. Nie chce mi się otwierać oczów. Próbuję dotknąć ręką budzika, ale go nie czuję. Wkurzam się i macham dłonią na niego. Nagle czuję uderzenie w twarz. Wystraszona otwieram oczy i widzę czym dostałam. Budzikiem. Rozglądam się dookoła kto nim rzucił we mnie. Nikogo w pokoju nie ma, a drzwi są zamknięte. Jak budzik znalazł się na mojej twarzy? Powoli wystraszona wstaję z mojego łóżka. Podchodzę do szafy. Wyciągam z niej ubrania, które zamierzam dziś na siebie założyć. Idę do łazienki, gdy nagle słyszę jakieś głosy w mojej głowie. Nie potrafię zrozumieć co się dzieje. Może to tylko sen. Od razu biegnę do moich rodziców, którzy jak nigdy nic jedzą śniadanie.
- Mamo, tato. Coś dziwnego się ze mną dzieje. - Mówię wystraszona.
- Co takiego się dzieje? - Pyta mama.
- Dziś rano poprzez machnięcie dłonią budzik walnął mnie w twarz i słyszę jakieś rozmowy w mojej głowie.
Moja mama podchodzi do mnie, a mój tata podnosi głowę z spod porannej gazety.
- Powiedz mi, wcześniej ci się to zdarzyło?- Pyta z troską mama.
- Nie. Dziś jak wstałam tak dopiero się stało.
Moi rodzice chwile patrzą na siebie i przenoszą wzrok na mnie. Nie wiedzą co mają powiedzieć. A ja nie wiem co mam myśleć.
- Daria, usiądź. Musimy porozmawiać. - Wskazuje na krzesło na przeciwko mojego taty. Posłusznie na nie siadam, a mama obok mnie. - Jakoś 16 lat temu pewien naukowiec wynalazł wirusy dzięki którym można było uzyskać magiczne moce. Każdy wirus posiadał inną magiczną moc. Wirusy zaczęły się rozwijać i wyszły na światło dzienne. Zostały rozprzestrzenione na całą Polskę. Nadal się rozwijają i atakują. Ale nie atakują wszystkich. Atakują tylko osoby, które uważają za specjalne.
Siedzę i nie wierzę temu co słyszę. Dlaczego nigdy o tym w życiu nie wiedziałam? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz jak zostałam już zarażona tym wirusem?
- I co dalej? - Pytam rodziców.
- Zostaniesz przeniesiona do szkoły dla osób takich jak ty. - Mówi tata. - Będziesz tam się uczyła jak panować nad twoją mocą.
- Słucham?! Jak to do szkoły? Przecież są wakacje.
- W tamtej szkole w każdej chwili są prowadzone lekcje. Tam nie ma wakacji.
- CO?! Czy ja się przesłyszałam?! Pierwszy dzień wakacji a ja mam znowu iść do szkoły? TO NIE JEST FER. - Wkurzam się. Tak tylko troszeczkę.
Nie zauważyłam kiedy, ale stół leży do góry nogami. Znowu przez tą moją moc?
- Dlatego musisz iść do szkoły, żeby nauczyć się panować nad swoimi mocami.  - Mówi spokojnym głosem mama.
Chwilę się zastanawiam, co dalej powiedzieć. Nie chcę iść do szkoły, ale może to nie będzie taka normalna szkoła? Może ktoś mnie tam polubi? Pewnie nie, ale jestem teraz kimś innym. Mam moce. Nie jestem normalna. Muszę się nauczyć nad nimi panować. Nie chcę mieć mocy. Czy można coś z tym zrobić?